piątek, 25 stycznia 2019

"Krzysiu, gdzie jesteś?"- szczerecenzja

"Krzysiu, gdzie jesteś?"

   Na początek chciałabym zaznaczyć, że "szczerecenzja" jest zapożyczonym słowem od kanału zDvpy. 

    No to zaczynamy recenzję!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



   Kim jest Kubuś Puchatek chyba każdy wie. Tego puchatego jegomościa zatem nie trzeba przedstawiać. Nie tylko ja wychowałam się na bajkach o nim, więc każdy ma jakiś sentyment do postaci głupiutkiego misia. 



   Gdy byłam mała zawsze chciałam zostać Krzysiem by móc przeżywać przygody w Stumilowym lesie. Dlatego też możecie sobie tylko wyobrazić moje podekscytowanie w momencie, w którym usłyszałam o ekranizacji dalszych przygód Kubusia. 



   Sam film o dziwo został zrobiony wręcz PRZE-GE-NIAL-NIE!! I choć postacie ze Stumilowego lasu mnie zawiodły przez to jak zostały graficznie zrobione, to uważam ten film za udany.

   Im dalej zagłębiasz się w fabułę, tym mniej przeszkadza Ci grafika postaci.

   Akcja zaczyna się gdy Krzyś (grany przez Ortona O'Brien a potem przez Evana McGregora) ostatni raz jest z przyjaciółmi. Po prostu serce pęka już na samym początku. Bo jak to możliwe, że TEN Krzyś Robin zapomina o Kubusiu, Prosiaczku, Tygrysie, Króliku, Sowie, Kłapouchym i reszcie zgrai?! No jak?! 



   Krzyś zapomniał, zobojętniał, zatracił dziecięcą radość. Stał się zapracowanym i obojętnym dorosłym. Niczym nie wyróżniającym się w dodatku. Prawda jest taka, że Krzyś został Krzysztofem. Mąż, ojciec, nudny dorosły. Aż nie chce się wierzyć w to, iż kiedyś był Krzysiem, który zawsze znał odpowiedź i miał rozwiązanie każdego problemu oraz to on przeżywał najcudowniejsze przygody w Stumilowym lesie. 

   A właśnie, właśnie Stumilowy las ... . Nie wiem czemu w filmie nazywa się "Stuwiekowy las". Zapamiętałam jego nazwę zgoła inaczej ... .

   Za to prostota bijąca ze skomplikowanych wyjaśnień protagonistów jest (nie)oczywista i chyba nie tylko ja pogubiłam się nie raz w niej. 


   Cytaty. Nie ma osoby na świecie, która nie zna przynajmniej jednego cytatu z Kubusia Puchatka. I tu scenarzyści również uwzględnili piękną kopalnię życiowych prawd. 



   Evelyn i Madeline czyli żona i córeczka Krzysia to wspaniałe kobiety, nad którymi nie przeszłam obojętnie. Szczerze to najpierw Evelyn mi tam nie pasowała do filmu, ale to się zmieniło, gdyż no kurde Krzysiu dorósł i oczywistym było, że znajdzie sobie dziewczynę. Trzeba się pogodzić z tym raz na zawsze Ivy. *wzdycha.*



   A tak będąc czepialską, no serio? Serio Krzysztof pracuje w firmie produkującej walizki? 😒😳😨 Skończył dobrą szkołę a pracuje przy walizkach? 🤦

   Za to niebiosom wdzięczna jestem za głos, który użyczył Puchatkowi Maciej Kujawski czyli AUTENTYCZNY głos dubbingowy Kubusia! 💖💖💖💖💖

   Apogeum mojego rozczarowania sięgnęło w chwili gdy Krzyś wrócił do Stumilowego lasu odprowadzić Puchatka. Ten krajobraz ponurego lasu był idealny i liczyłam na walkę Krzysia z Hefalumpfem. No przecież byli przy znaku ostrzegawczym, że dalej jest teren Hefalumpów! Oficjalnie mam focha. 
 
   


   I nawet udawana walka Krzysia z Hefalumpfem nie rekompensuje mi tej okrutnej straty adrenaliny. 

   Liczyłam też na scenę gdzie Krzyś jeszcze młody i Kubuś siedzą na ich ulubionym miejscu a chłopiec pyta Puchatka co jeśli będzie musiał odejść ... . 

   

   Nie do smak. Nienasycenie. Tak mogę określić moje wrażenia po seansie. Liczyłam na o wiele więcej. Jednocześnie wielokrotnie byłam niesamowicie wzruszona i miałam gulę w gardle, której nie mogłam przełknąć. Kocham ten film i go nienawidzę. CHCĘ WIĘCEJ! To za mało. Film był świetną okazją do napakowania do niego tylu wartości, tylu mądrości, tylu wątków ... a wyszedł niedokończony film. 


   Mimo wszystko za stroje, nigdy nieśpiący Londyn, niesamowity Stumilowy las, bądź co bądź pomysł, obsadę aktorską, świetne głosy, szczęśliwe zakończenie i całokształt daję ... 9/10. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz